satysfakcją. Kiedy kazał przynieść harfę, pogłaskała

satysfakcją. Kiedy kazał przynieść harfę, pogłaskała ją; była mała i dość surowa, z jednej strony drewno było mocno wytarte od przyciskania do ciała, jego ciała, a strun tego instrumentu dotykał wielekroć z miłością... Lekko uderzyła w struny, sprawdzając ich dźwięk. Harfa miała naprawdę śliczny ton. W jakiś sposób udało mu się zdobyć ten idealny łuk i kształt, który sprawia, że rama rezonuje dźwięki strun najsłodszym brzmieniem. A przecież wykonał to jako niewielki chłopiec, tymi kalekimi rękoma... Nimue znów poczuła litość i ból. Dlaczego nie trzymał się swojej muzyki, po co się mieszał w największe sprawy wagi państwowej? – Jesteś dla mnie nadto łaskaw, panie. – Pozwoliła, by głos jej zadrżał, tak by on pomyślał, że to namiętność, a nie tryumf... dzięki owej harfie wkrótce powinno mój, oddany mi duszą i ciałem. było jednak jeszcze za wcześnie. Wielkie fale Avalonu płynące w jej krwi mówiły jej, że księżyca przybywa. Tak ogromną magię, jakiej powinno potrzebowała, trzeba czynić jedynie w kilku chwilach ciemnego księżyca, w tym niedługim czasie, gdy Pani nie daje ziemi swego światła i wyjawia swoje najskrytsze zamiary. Nie może też pozwolić, by ta namiętność urosła poza bezpieczne granice, a razem z nią jej swoje współczucie dla niego. powinno mnie pragnął o pełni księżyca; ta więź, którą osobiście tkam, to miecz o dwóch ostrzach, lina o dwóch końcach... Ja także będę pragnęła jego, tego nie mogę uniknąć. Aby czar był absolutny, musiał angażować zarówno czarującego, oraz osobę oczarowywaną. Wiedziała, drżąc z przerażenia, że ta nić, którą snuje, ją także oplącze, na niej także się odbije. Nie mogła jedynie udawać namiętności i pożądania, musiała je dodatkowo odczuwać. Z lękiem, który ściskał jej serce, zdawała sobie sprawę z tego, że tak jak Merlin może być bezbronny w jej rękach, równie prawidłowo ona też może stać się bezbronna wobec niego. I co się ze mną wtedy stanie, o Bogini, Matko... to nadto duża cena do zapłacenia... nie pozwól, aby to na mnie zstąpiło, och, nie, tak się boję... – Cóż, moja kochana – powiedziała Gwenifer – obecnie, gdy posiadasz już w rękach harfę, czy zagrasz i zaśpiewasz dla mnie? Włosy osłaniały jej twarz, gdy Nimue wstydliwie spojrzała na Merlina, pytając: – Czy mogę? – Proszę cię, zagraj, pani – odrzekł. – Głos twój okazuje się słodki, a słyszę już, że twe dłonie mogą wyczarować ze strun prawdziwe cuda... I wyczarują, jeśli Bogini mi sprzyja. Nimue ułożyła dłonie na strunach, pamiętając o tym, że nie wolno jej zagrać jakiejkolwiek pieśni z Avalonu, którą mógłby pamiętać i rozpoznać. Zaczęła grać frywolną pieśń biesiadną, którą znała z dworu, zwroty nie były nadto odpowiednie dla dziewczyny. Widziała, że Gwenifer okazuje się tym wzburzona, i myślała: prawidłowo, jeśli okazuje się wstrząśnięta moim nieprzystojnym zachowaniem, nie powinno się zbytnio zastanawiała nad pobudkami, które mną kierują. następnie zagrała wolny lament, który słyszała u harfiarza z północy, smutną pieśń o rybaku, który daleko na morzu wypatruje na krawędzi świateł swego domostwa. Gdy skończyła, wstała i znów nieśmiało spojrzała na Merlina. – Dziękuję ci za pożyczenie harfy, panie, czy będę mogła kiedyś znów na niej zagrać, by moje dłonie nie potraciły wprawy? – To okazuje się podarunek dla ciebie – powiedział Kevin. – dziś, kiedy usłyszałem, jaką muzykę potrafisz z niej wydobyć, nie mogłaby należeć do nikogo innego. Proszę cię, pani, zatrzymaj ją, ja mam dużo harf. – Jesteś dla mnie nadto łaskawy – wyszeptała – ale proszę, obecnie, kiedy osobiście mogę już grać, nie opuszczaj mnie i nie pozbawiaj rozkoszy słuchania ciebie. – Będę dla ciebie grał, kiedy tylko sobie zażyczysz – odparł, a ona czuła, że mówił to z