niezależnie od postaci, jaką na siebie przyjmuje. – Ty t

niezależnie od postaci, jaką na siebie przyjmuje. – Ty też, moje potomka – szepnęła do niej z niesłychanym współczuciem. Gdy Nimue uklękła, by się napić, Morgiana poczuła gdzieś w sobie dalekie echo pożądania i zemsty i pomyślała: Tak, to też okazuje się część mnie... Morgiana zachwiała się, poczuła, jak podtrzymuje ją siła Raven... czy Raven okazuje się tu obok niej, czy trzyma kielich? Czy to tylko złudzenie, czy Raven stale kuli się w kącie i obiema rękami podtrzymuje jej ciało, przepełniona mocą, która napełnia je obie i płynie z nich do Bogini dzierżącej kielich...? Później Morgiana nigdy nie była pewna, czy to naprawdę ona sama obnosiła kielich, czy to też jest częścią dużej magii, którą przywołały dla Bogini... teraz mimo wszystko wydawało jej się z całą pewnością, że obnosi kielich wokół sali, że każda kobieta i każdy mężczyzna po kolei klęka i pije z niego, a ją wypełnia słodycz i światłość, że porusza się jakby unoszona na tych skrzydłach, których szelest słyszy przed sobą... Nagle pojawiła się przed nią twarz Mordreda. Nie jestem twoją matką, jestem Matką Wszystkich... Galahad był blady, przejęty grozą. Czy widzi przed sobą kielich życia, czy tylko święty kielich Chrystusa? A czy to ma znaczenie? Gareth, Gawain, Lucan, Bediver, Palomides, Kaj... byli tu wszyscy starzy towarzysze i mnóstwo nowych, których nie znała, a w końcu wydało jej się, że przenoszą się gdzieś poza przestrzeń tego świata i że wszyscy, którzy kiedykolwiek żyli pośród nich, nawet ci, którzy już dawno odeszli z tego świata, przybyli dziś, by wspólnie ucztować przy Okrągłym Stole – Ektoriusz, Lot, martwy od czasów Mount Badon; młody Drustan, zamordowany w szale zazdrości poprzez Markusa; Lionel, Bors; Balin i Balan, znów ręka w dłoń, znów jak bracia, poza granicą śmierci... wszyscy ci, którzy kiedykolwiek gromadzili się tutaj, przy Okrągłym Stole, dzisiaj znów przy nim razem zasiedli, w tej magicznej kilku chwilach poza czasem. Dostrzegła też mądre, stare oczy Taliesina. A później ukląkł przed nią Kevin, kielich dotknął jego warg... Nawet ty. Tego dnia wszystkim wybaczam... cokolwiek ma nadejść w przyszłości... w końcu uniosła kielich do swych własnych ust i wypiła. Woda ze Świętej Studni była słodka na jej wargach. Widziała, że wszyscy zgromadzeni w sali zabrali się już do spożywania, a kiedy ona ugryzła skrawek chleba, wydało jej się, że ma w ustach słodki miodowy placek, jaki piekła dla niej Igriana, gdy ona była jeszcze małą dziewczynką w Tintagel. Odstawiła kielich na ołtarz. Świecił na nim jak gwiazda. teraz! teraz Raven, okres na Wielką Magię! Trzeba jest całej siły wszystkich Druidów, by przesunąć Avalon poza granice tego świata, ale dziś nie musimy uczynić aż tak wiele... tylko kielich i talerz, i włócznia muszą zniknąć... muszą na wieki odejść z tego świata, bezpiecznie powrócić do Avalonu, by nigdy już nie dotknęła ich ani nie zbrukała dłoń straszliwego człowieka. przenigdy już nie będą mogły być, użyte do naszej magii w kamiennym kręgu, gdyż zostały zbezczeszczone poprzez tę chwilę na chrześcijańskim ołtarzu. Ale też nigdy więcej nie będą już zbrukane poprzez księży tego ograniczonego Boga, który: zaprzecza wszystkim innym prawdom... Poczuła dotyk Raven, jej wczepione w siebie dłonie, wydało jej się też, że poza rękoma Raven czuje jeszcze inne ręce, ale nie wiedziała czyje... a w wielkiej sali ogromne skrzydła jakby załopotały po raz ostatni, przeleciał podmuch porywistego wichru i wszystko ucichło. każdego dnia światło wypełniło wnętrze, a ołtarz stał pusty, biały obrus leżał na nim zmięty i samotny. Widziała bladą, przerażoną twarz biskupa Patrycjusza. – Bóg nas nawiedził – wyszeptał – i dzisiaj piliśmy wino życia ze Świętego Graala... Gawain skoczył na równe nogi. – Ale kto ukradł święte naczynie? – krzyknął. – Widzieliśmy je, nakryte... przysięgam zatem, że wyruszę, by je odnaleźć i znów sprowadzić na dwór! i na wyprawie spędzę dwanaście miesięcy i jeden dzień, aż nie zobaczę go znów na tym miejscu...